Czy wam też się zdarza,że cała seria wsadzonych do pieca,poszkliwionych na czerwień prac po prostu spływa,albo czernieje,albo w ogóle osiąga niezidentyfikowane kolory?Mnie po raz pierwszy od niepamiętnych czasów udało się osiągnąć idealną czerwień.Podskakując z radości od razu zabrałam się za składanie do kupy wypalonych elementów.Powstało kilka wisiorów z kotkami, kolczyki i z rozpędu skleciłam jeszcze bransoletkę z czerwonych howlitów.
sobota, 18 czerwca 2011
RED OR DEAD
Czy wam też się zdarza,że cała seria wsadzonych do pieca,poszkliwionych na czerwień prac po prostu spływa,albo czernieje,albo w ogóle osiąga niezidentyfikowane kolory?Mnie po raz pierwszy od niepamiętnych czasów udało się osiągnąć idealną czerwień.Podskakując z radości od razu zabrałam się za składanie do kupy wypalonych elementów.Powstało kilka wisiorów z kotkami, kolczyki i z rozpędu skleciłam jeszcze bransoletkę z czerwonych howlitów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękna czerwień, super biżuteria !!!
OdpowiedzUsuńDzięki,twoja też mi się podoba,zwłaszcza pierścionki,ale ostatnio blogger fiksował i nie można było zamieszczać komentarzy.
OdpowiedzUsuńwyszło super! oj, tak - kapryśna ta czerwień jest :). pozdrawiam serdecznie, e. :)
OdpowiedzUsuń